wtorek, 28 lipca 2020

Dzień czeskiej czułości

czyli spędzony oprócz sprzątania i ogrodowania na czytaniu i przypominaniu Bohumila Hrabala "Postrzyżyn" (przekład Andrzej Czcibor-Piotrowski), "Miasteczka, w którym zatrzymał się czas" (przekład Piotr Godlewski) i "Czułego barbarzyńcy"  (przekład Aleksander Kaczorowski) oraz Oty Pavla "Śmierci pięknych saren" (przekład Andrzeja Czcibora-Piotrowskiego) i "Jak spotkałem się z rybami"(przekład Józefa Waczków).
Nie ma na wiszący ciężko za oknem  upał lepszej nad czeską czułość i wrażliwość, nad sielski dramat, dramat miejsc i serc, rzeczy odchodzących i zarastających pokrzywą czasu. 
Potrafią obaj, i Hrabal i Pavel ułożyć rozpacz i tragedię w korycie srebrnej rzeki, w ciele brzuchatej ryby, na opalonej skórze chłopca, zamknąć je w beczce piwa, stągwi mleka. Obaj mówią na pozór podobnym, a jednak różnym językiem-obrazem, choć łączy ich ta czułość do świata własnie, to  opromieniające świat uwrażliwienie, jakie zdają się kołysać w sobie jak talizman przeciwko złemu. 
Hrabal skupia się na dzianiu, obrazy swoje buduje dynamicznie z werwą łobuzerskiego skrzata, Pavel rozsnuwa tęcze barw, migotań i błysków, spod których, jak ze snu jakiegoś letniego, kiedy nas morzy mżenie blasku, wyrasta opowieść. Obaj mają w sobie wiele ciepłego humoru, który urzeka, bawi i wzrusza.
Więc nie dziwno, że własnie na taki dzień zmęczony po bujaniu się w bańkach mydlin, tumanach kurzu i skrzypieniu chwastów, właśnie tych dwóch Czechów wybrałam na towarzyszy słodkiego nicnierobienia. Ale jakże to nazwać nicnierobieniem, czytanie!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz