środa, 30 grudnia 2009

Biń: bywa, że czujemy się bardziej święci niż jesteśmy
i służymy radą i gromem

poniedziałek, 28 grudnia 2009

Do poczytania

do poczytaniadopoczytaniadopoczytania

itoitoitoito


i fajny wiersz

woda

jeśli się tak przyjrzeć bardzo bardzo uważnie, to, nie uderzenie w pysk boli, ale umycie po nim rąk. zdaje mi się, że poczucie obustronne i zatrzymanie świadomości uderzenia, jest ważne również w bardzo skomplikowanym procesie wybaczania. nie da rady wybaczyć czegoś, co po drugiej stronie nie istnieje. zgubienie świadomości po jednej stronie, to jak zrobienie dziury, przez którą widać 'nic'.
zatem myśliwi składali ofiarę duchowi zamordowanego zwierzęcia, rolnik własną ręką podrzynał prosiakowi gardło, a kurze obcinał łeb.
dziś są umyte kiełbasy i odwracanie głowy, poczucie, że nic się nie stało. są też smsy, maile, gg.

*

kiedyś sprawy pilnowały jeszcze duchy (by tak na szybko wspomnieć- Makbet, Hamlet, Świąteczna Opowieść), dziś duchów nie ma, zostaje nam więc dobroczynne działanie sałaty.

środa, 23 grudnia 2009

wers

"opisowi nie dane być lustrem wiernym obojętnym"
(Robin Son)

piękny wers znalazłam

Pierwsza Gwiazdka

oglądając prace koleżanki, wyobraziłam sobie, ze jest taki aniołek, który istnieje tylko w jednym celu. nosi na sznurku Pierwszą Gwiazdkę. ponieważ ta gwiazdka za nic nie może się zgubić, sznurek musi być mocny. Jeden, jedyny raz do roku, aniołek przystawia sobie stołek i zawiesza Pierwszą Gwiazdkę na specjalnym haczyku, na nocnym niebie. Gwiazdka wisi całą noc, przywiązana do haczyka, a nad ranem aniołek zdejmuje Gwiazdkę i solidnie przywiązuje do swojego paska.

o obliczu

"Lustro nie odbije postaci mędrca,kiedy przegląda się w nim osioł"

no tak :|

wtorek, 22 grudnia 2009

list do kartelucha

drogie
a nieutulone życie

Oj zbeształoś mnie porządnie, zatem nie jestem pewna, czy na wstępie winnam cię pozdrawiać, ponieważ jednak wiem za co mi się dostało, przełknę poczucie pokrzywdzenia i zapytam o zdrowie twe i ostatnie miesiące.
miejmy nadzieję - miej ją ze mną, że był to najdłuższy rok, na jaki można się było zdobyć i cała reszta lat okaże się znacznie krótsza, a i przyjemniejsza. Nawet nie będę marudzić, ze się dobre tak szybko kończy, bo wiem, jak długo może się kończyć niedobre i to jest o stokroć, a może nawet rylionkroć, gorsze, niż żal po kończącym się szybko, a dobrze.
Wiem, wiem, nie pisałam do Ciebie, zatem masz prawo odymać buzię i odwracać się do ściany, nie mam nic na usprawiedliwienie, jako zadośćuczynienie mogę wszakże przyrządzić Ci brokuły z migdałami, albo umyć okna, albo własnąręczną wydziergać serwetkę krzyżykiem.
Przyznaję się szczerze w obliczu Starego Roku, że śmiałam się za mało, uśmiechałam za cienko i zziębłam niepoprawnie, zamiast jak rozsądny człowiek, po prostu zamknąć okno. Karcę się sama za to fatalne zachowanie i obiecuję poprawę, tylko najpierw
no właśnie
co najpierw?

poniedziałek, 21 grudnia 2009

O motywacji

Tomasz: nie bedzie cyca jak nie będzie hmmm23 zdań:D

odcinamy

ciach, ciach,ciach
ze wszystkim tym, co odpadnie
i nie ma, że to, czy tamto, było fajne. ostrze, to ostrze,
z twojej strony też.

niedziela, 20 grudnia 2009

sen geograficzny

Śniły mi się dziś góry Sierra Nevada zimą (co prawda, położone były na wschodnim wybrzeżu Ameryki Południowej, gdzieś w okolicy równika, ale kto by się tam oglądał na geograficzne szczegóły snów). Były piękne i z tego poczucia piękna w środku płakałam tak, że nie mogłam się zatrzymać. Nad nimi szalała zorza polarna w zieleniach (kolejny szczegół typowo południowy). Góry rozświetlały się tą zielenią i ciemnymi błękitami, a ich śnieżno-skaliste zarysy wprawiały mnie w coraz silniejsze poczucie, że takiego piękna nie da się niczym ogarnąć ani opisać.
Drugi sen był oczywiście o wodzie, już swojsko, jeziorowo, słonecznie, z połyskiem zielonej fali i słonecznymi zajączkami. z trzciną i pomostem schodzącym łagodnie do wody

wtorek, 15 grudnia 2009

kamienie

bardzo mi się podoba


*

jest prościutki, wyraża prostą i oczywistą myśl, można by powiedzieć nawet komunał, ale jest coś w sposobie zrobienia tego wiersza, że dla mnie osobiście, zahacza o medytacyjność koanu. o wschodnie haiku (choć technicznie z haiku ma niewiele wspólnego.
Myślenie o tym wierszu sprawia, że najpierw przedzieram się przez kolejne pokłady myśli w głąb, żeby na drugim końcu znaleźć się w punkcie wyjścia, ale już z innym poczuciem. trudno mi jeszcze to opisać, więc nie opisuję

poniedziałek, 14 grudnia 2009

okruch znaleziony u Gorkiego

"Objął ją mocno, pocałował. Wzruszona i uszczęśliwiona, rozpłakała się.
- Rozejść się - powiedział dozorca i odprowadzając matkę mruczał: - Nie płacz, wypuszczą. Wszystkich wypuszczą. Ciasno się zrobiło.
W domu opowiedziała Andrzejowi uśmiechając się szeroko i swoim zwyczajem ruszając brwiami:
- Sprytnie mu powiedziałam, zrozumiał.
I westchnęła ze smutkiem.
- Zrozumiał. Inaczej nie ucałowałby mnie. Nigdy tego nie robił.
- Ach, wy! - zaśmiał się Chochoł. - Każdy czegoś szuka, a matka zawsze czułości."

(M.Gorki "Matka")

*

co jest w tej czułości, że tak ciężko ją okazywać. że trzeba zdobywać ją sposobem, prosić o nią, śnić o niej, myśleć o niej, pragnąć jej. co jest w niej tak groźnego i strasznego, że używa się jej z najwyższą ostrożnością i zachowując bezpieczną odległość.

znieswajanie

i po zniknięciu Małego Księcia, list, tak jak to przewidział, przychodził, przychodził, przychodził, stawał się coraz bardziej nieswój, aż któregoś dnia powiedział - kurwa, pierdolę! bo nawet listom należy się odrobina pokoju.

ino się wydrzeć

panie, cholera, ubiło autko kolejną wydrę. wiadome, rzępoła, lazła za rybą po grudniu a i po drodze razem. lazła, jak to wydra, noga za nogą, wężykiem łapek. ślad znaczyła. bęc i nikt nie wie, jak to się stało. ani czaszka, ani dziury, tylko oczy zamknięte i łapki sztywne. teraz to już tylko futerko ciepłe.

niedziela, 13 grudnia 2009

ilustracje

Przyglądam się ostatnio swojemu biurku, a raczej temu, co na nim się gromadzi. Głównie papierom, ale nie tylko. Na większości rzeczy, znajdują się ilustracje-notatki z rozmów i myśli. tropy-zapisy emocji, uczuć, odczuć, mapa mózgowa wyjęta w przestrzeń zewnętrzną. fachowo nazywa się to mapą mentalną, ale nie o fachowość tu idzie, zaczęłam przyglądać się tym ilustracjom, wzorkom i śledzić związki między nimi, a tym, co się działo w mózgu, patrzeć, jak wyglądają w 'świadomym ' szkiełku oka. Ciekawa sprawka, można dojść po tych tropach do ciekawych i wtedy jeszcze niezłapanych w świadomości rzeczy :)







środa, 9 grudnia 2009

J. Dehnel

o tu

*

jakkolwiek przegadana jest ta opowieść, fajnie wyjaśnia niektóre zjawiska, z jakimi się spotykam

poniedziałek, 7 grudnia 2009

O końskiej maści

biały
siwek
myszaty
izabelowaty
bułan
cisawy
kasztan
jabłkowity
srokacz
deresz
tarant
kary
-kruczy
-wrony
*
(hreczka?)

*

gdybym była koloru słabo wypieczonej bułki, byłabym izabelowata, a tak to chyba będzie myszaty jednak