piątek, 7 lutego 2025

Zielonym do góry

 Ach wiem, wiem, no bo ten, wiadome, że to dlatego. sami wiecie, jak to z tym bywa, że tenteges i nagle o.

Czyli szybki trucht po zaległościach leżących na biurku.

Z kosza wyciągnięte za drobny piniondz w sklepie Gama w opcji tzw "niechktośseweźmiewcenieczekolady"

1. Martwy Dżinn w Kairze i inne opowiadania, P. Djeli Clark, przekład Małgorzaty Strzelec
Alternatywna rzeczywistość, w której magia to normalka, fajnie, że autor nie przymierzał się jak pyton do świata Chandlera, czy Adamsa, a zmieścił swoje opowiadania w Egipcie, i zyskał tym samym spójne z kulturą arabską istoty oraz nowe możliwości. Reszta nienowa, mamy denata, mamy kryminał, mamy trochę z Pullmana, ale ogólnie przyjemnie i na podróż pociągiem się nada, bo też i nie wypycha torby. Niedługa podróż, powiedzmy tak gdzieś ode mnie do Torunia.

2. Drzwi na zachód, Mohsin Hamid, przekład Witolda Kurylaka.
Rzeczywistość nieco magiczna, lecz bardzo blisko osadzona we współczesnej geopolityce. Rzecz o mechanizmach wojny, mechanizmach nienawiści, o ucieczce od niepokoju do spokoju i w tym spokoju odchodzenie  do niepokoju. Mamy tu dwoje bohaterów, którzy zakochują się na przekór przesypującym się nad nimi piaskom wojny (znowu wschód) i wobec coraz twardszej i okropniejszej rzeczywistości postanawiają odnaleźć jedno z tajemniczych przejść-teleportów wiodących do świata zachodniego, do znanych nam miast. Dalej to sobie doczytajcie, bo bardzo niegłupia książka, w której magii formalnej jest tycio, ale to, co się dzieje w świecie i głowach ludzi żyjących pod wiatrem z wojennych wydm, czy to na wschodzie, czy zachodzie, jest rozpisane bardzo udatnie.

3. Hipis, Paolo Coelho, Przekład Teresa Tomczyńska.
bo chciałam sprawdzić, czy coś ruszyło. I nie.

4. Fafarułej, czyli pastylki z pomarańczy, Jerzy Sosnowski
Czyli o dorastaniu przez dorastanie. Bohater zapętla, czy raczej gubi się w czasie na skutek nieopatrznej życzeniowej myśli (zawsze mówię, ze trzeba uważać z tymi życzeniami, bo a nuż się spełnią). Próbując wrócić do swojego czasu i miejsca, jeszcze raz musi przebrnąć przez światy swojego życia, zbadać wskazówki, przyjrzeć się rzeczom ze strony, z której jeszcze się im nie przyglądał. Znakomita powieść, napisana ze swadą, żwawa, a i tajemnicza.

Z książek obronnych wzmiankowanych niedawno w poście

5. Strażnik Miecza, Cassandra Clare w przekładzie Anny Reszki
Może to wina przekładu, może. Na bank redaktor nie do końca czuł się dobrze, bo sporo kiksów w tej książce fantasy. Teoretycznie wszystko dobrze, skrót na okładce mówi - nihil novi, ale też i tak właśnie w fantastyce jest, co nie oznacza, że książka musi być zła. Tylko, że ona jest zła, a nawet nie tyle zła, co okropieńczo potępieńczo nudna. Taki Terry Goodkind potrafił z jednej wycieczki po miecz zrobić sążniste tomy, a po każdym z nich czekało się na następny jak pies na michę kaszy, a tu mamy motyw księcia i żebraka, mamy historię dorastania dwóch chłopców związanych instytucją strażnika miecza, czyli swoistego obrońcy-sobowtóra królewicza, mamy próbę jakiejś intrygi, jakiejś polityki, jakiegoś półświatka, ale nic się cholera nie dzieje. Oczywiście jest tu mnóstwo romansu z naciskiem na Mnóstwo Romansu, i kurna można od tego wypruć sobie nitkę z koca lub flaki z nudów. Te same frazesy, duperesy i karesy, mocna seksualizacja spraw i obrazów, taka rodem z Harlequina, sporo niebinarności, we wsiowym wydaniu i kiedy po raz srylionowy kolejnej osobie włosy opadają kaskadą na plecy, ma się ochotę ciosać sobie dołki motyką w plecach. Co gorsza, okazało się, że to pierwsza część, przed czym okładka mnie nie przestrzegła i będę teraz musiała przeczytać resztę. Niestety muszę (uprzedzam ewentualne słowa pociechy).

I z internetowego "zajrzenia na chwilę, żeby sprawdzić, czy jest jedna interesująca mnie pozycja komiksu"

6. Cień i Kość, Oblężenie i Nawałnica, Zniszczenie i Odnowa, Leigh Bardugo, przekład Małgorzata Strzelec i Wojciech Szypuła
Chętnie przeczytałam, bo trafiłam jakiś rok temu na serial w Netflixie i spodobał mi się, chciałam więc sprawdzić, czy książki też, a może bardziej. I tutaj w porównaniu z wyżej opisanym tytułem mamy ładnie wysmaczony erotyzm, jakiś pomysł na fabułę konkretną od początku do końca, co sprawia, że nam autor nie rozciąga drobiazgów jak gumy w majtkach. Szczególnie smakuje to, że tym razem książka fantasy jest umieszczona w kulturze rosyjskiej i się te krajobrazy, język, stroje, narzędzia codziennego użytku, jak np samowar, cudownie zahaczają w wyobraźni, w tym kącie, który jeszcze nie był wykorzystany lub był wykorzystany w klasycznych baśniach. To polecam, nabędę kolejne rzeczy autorki.

Pozostałe rzeczy na razie leżą na biurku, bo zrobiłam sobie tez parę powtórek, żeby poczuć stare dobre smaki.

No i co poza tym, poza tym, to przykręcam i odkręcam ceramiczne gałki do szafek w kuchni, bo się nie mogę do końca zdecydować, czy zielone, czy brązowe, czy może na przemian. W ocenach bierze udział grono ekspertów, ale znowu utknęliśmy w impasie. Na razie, krakowskim targiem z wewnetrznym wusz,  stanęło na miksie i czekam na dostawę kolejnych gałek m bo zielonych zabrakło. Bo tak naprawdę to chciałam takie, ale czerwone. Nigdy nie dogodzisz! Hament!


Ps: Te gałki w ogóle nie pasują do PRLowskich szafek, ale były moim marzeniem, a marzenia pozwalają na daleko posunięta ekstrawagancję




8 komentarzy:

  1. Oczywiście Cień i kość na Netflixe bardzo mi podszedł a jeśli piszesz, że dobre to poczytam. W końcu lubisz Sapkowskiego ...to uwierzę :-)
    a ja ci polecam "Pokrzywę i kość. T. Kingfisher. skoro już kościami szafujemy. bardzo. po przeczytaniu musiałam natychmiast zdobyć swojego własnego kościopsa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, nie przepadam za fantastyką i nie lubię Coelho. Tym razem nie skorzystam z podpowiedzi, a gałki obłędne. Właśnie tak należy łączyć nudne perelelowskie szafki z czymś, co je ożywi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego właśnie chciałam sprawdzić, czy coś się w jego pisaniu zmieniło. Nie. Nie zmieniło się. Ale cenię Alchemika, bo jest w kategorii baśń

      Usuń
    2. prawda? (to o tych gałkach :D)

      Usuń
  3. Gałki prześlicznej urody.
    Literatury poruszającą tematykę wojenną mam już powyżej dziurek w uszach, a Paolo Coelho nie cierrrpię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te drzwi na zachód tylko używają tematu, są o ludziach, o pływach we wnętrzu, przyciąganiu się, odpychaniu, uleganiu słabościom i zewnętrznej sile. Ja też nie lubię Coelho, jak napisałam Jaskółce :)

      Usuń
  4. Ostatnio będąc na giełdzie staroci widziałam podobne gałki :)
    Pasują, nie pasują co za różnica :) Marzenie odhaczone to najważniejsze! <3

    OdpowiedzUsuń