środa, 7 sierpnia 2024

niechętne odliczanie

 Jeśli pamiętacie, że tydzień temu zamówiłam plecaczek, to na pewno ucieszycie się, że mam 2 takie same. Nie wiem jakim cudem udało mi się kliknąć go 2 razy.

Czy jestem spakowana? A w żadnym razie, ostatnie kilka dni spędziłam na goszczeniu krewnych i znajomych królika i ani mi się chciało wystawać ponad ten stan wesołej zabawy i pogaduch. I trochę się martwię w czym ja na tym koniu będę. Wczoraj podczas telekonferencji z Baronem, z która jadę podzieliłyśmy się przeczuciami, że na mur w tej niewielkiej grupce podróżnej wszyscy poza nami są cholernymi świetnymi jeźdźcami i podczas gdy oni będą galopować z wiatrem we włosach, my będziemy potrzebowały specjalnego dźwigu, żeby nas na te konie wciągnął. Napisze tak, jesteśmy albo bardzo odważne albo bardzo głupie, wybieram tę pierwszą opcję, tylko muszę znaleźć jakieś cholerne spodnie, bo szarawary to ja nie wiem, jeździł ktoś w szarawarach? I co koń na to? I czy powinnam spakować mój cylinder do anglezowania? Jeden koń, a tyle niewiadomych.

Kurtka jest za duża, ale da się przeżyć, tak jak za starych dobrych czasów, zmieści się pod nią plecaczek. Tylko w starych dobrych czasach ja z plecaczkiem mieściłam się w rozmiarze S, także ten.


A tu już po imprezie tzw starsza młodzież, okroiwszy miejsce imprezy do niezbędnego minimum,  została jeszcze żeby no wiecie, robić to, co robi starsza młodzież. Kocham tych moich krewnych i znajomych królika



mam nadzieję, że za niezamierzone, kompletnie przypadkowe  podobieństwo do ostatnio głośnej sceny z IO, nikt się nie naburmuszy.


A jutro mam kolejnych gości, przyjaciół, których nie widziałam na żywo srylion lat, a więc nie wiem, czy się spakuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz