Bo to nie tak, że ja nie mam tematów do zapiskowania, mam, wciąż trują mi dupę w mózgoczaszcze (sic!). Rzecz w tym, że co który wyjmę, zaraz mam wątpliwość, czy aby nie zbyt krytycznie podchodzę do rzeczy, czy moja wizja nie jest skisłym ogórkiem abo śledziem zaprawionym octem siedmiu złodziei, więc je zostawiam, te myśli, krążące jak gawrony ze spinem przeciwnym.
A wiecie, że mózg nasz lubuje się w krakaniu i utyskach? O wiele trudniej jest mu tworzyć pozytywy i w dodatku leniuch z niego nie lada, zatem miga się jak może. Dlatego teraz też zamiast wydobyć z siebie kulawą wizję oceny i ratowania świata, pokażę wam ojasa!
A wy śfińtuchy, to taka bańka nawadniająca jest! Taki system gdzie gliniany nieszkliwiony garczek "poci" się do gleby uwalniając wodę po troszeczku, w miarę przesychania. Zakopuje się go zostawiając jeno wychyniętą na powierzchnię szyjkę którą zamyka się korkiem, ale przedtem napełnia się ojasa wodą i już. Zabierałam się do tego systemu od czterech lat,a dopiero w tym roku sapnęłam, kichnęłam, poszperałam w kieszeni i wygrzebałam na trzy dzbanki 2,5l. Niestety tanie nie są i to jest ich główny mankament.
A stało się tak to z powodu koleusów. A to koleusowe szaleństwo to z powodu kiermaszu roślin w szkole, na który to kiermasz hodowałam i na który to kiermasz hodowała moja siostra odmiany, a później jakoś tak się zdarzyło, że z myślą już o następnym kiermaszu nagle i niespodziewanie stałam się właścicielką kolejnych odmian (przyrzekam, tylko zamknęłam oczy i one już tam stały) i gdzieś trzeba teraz było te koleusy posadzić. Znaczy najpierw posadziłam je w doniczkach, ale to był system doraźny i zimowy. A więc zamówiłam do tych koleusów skrzynie. A jak zamówiłam skrzynie trzeba było poszukać jakiejś stosownej bejcy, więc zamówiłam sobie wyjątkowo brzydką w kolorze. Jeśli spytacie dlaczego tak, odpowiem, yyy nie wiem. No a skoro już pomalowałam te skrzynie ową brzydką w kolorze bejcą, mus było ojasy wypróbować. No i właśnie tak. Dzień dziś był pofmurny, więc barwy nieco szarawe.
Tak wygląda mój olla
A to moje koleusy w skrzyniach pomalowanych bejcą o brzydkim kolorze.
Ale piękne koleusy, bardzo je lubię, bo rosną jak szalone, ale co roku kupuję nowe sadzonki, niestety, przez zimę nie udaje mi się ich przechować. Hmmm, bejca faktycznie w kolorze niewyględnym, ale drewno na dworze szybko łapie patynę, więc wyszlachetnieje. Już się nie mogę doczekać nowej relacji z Kazachstanu, udanego pobytu!
OdpowiedzUsuńTen największy czerwony, to koleus mamci, jest z nami już kilkanaście lat. odnawiany wszakże, ale genowo nadal jest
Usuńciemny orzech, mówili... ;D
Usuńno to przypomniałaś mi o koleusia...mam puste donice więc będą zioła i koleus i komarzyca. Koleus u mnie nie zimuje. Natomiast system garów pocących się mnie zaciekawił bardzo. tylko ja lubię swoje gary i trochę szkoda mi zakopywać. do tej pory zakopywałam tylko zbite, pęknięte gliniane donice, żeby chronić cebule przed nornicami i sprawdził sie ten patent.
OdpowiedzUsuńmnie się wydaje bejca bardzo normalnym kolorem i adekwatnym.
UsuńHa! mi też szkoda byłoby zakopywać własne gary, chyba, ze "pobite" własnie ;D. to musi być taka bańka/butla z szyjką. Jak wpiszesz ollas, to Ci wyskoczą firmy oferujące. albo jeśli masz znajomego ceramika. Koleusy zimuję w domostwie, pólnocne okno.
Usuńwierzaj mi, to brzydki orzech :D
UsuńCiemny orzech jest u ciebie taki bardziej jasny:):) Ale całkiem nieźle wyszło. Koleusy padły mi pod wpływem zimnych wiosennych wiatrów. Szkoda, bo lubię. Za to niezawodna jest komarzyca. Tej nic nie dobije. System nawadniania interesujący. Pierwszy raz o takim czytam.
OdpowiedzUsuńja kiedyś przy okazji szukania info o grządkach permakulturowych natknęłam się na tę metodę, długo myślałam nad nią, a raczej chciałam, a jakaś obawa, ze jak nie wyjdzie, to tyle forsy w rzyć, ale w skrzynkach pomyslałam sobie, dobra, w skrzynku łatwiej zdiagnozować działanie
Usuńbo ciemny orzech wygląda tak, a jasny jak sraczka : ] wiem, bo rodzice malowali domostwa podłogi na jasny orzech : ]
UsuńO, właśnie tego słowa chciałam użyć, ale wydawało mi się zbyt wyraziste, jak na blog poetki :-)))
UsuńWyraziste, ale oddające pewnie ten kolor, który na zdjęciu jest bardziej strawny. Samego słowa nie potrafię normalnie wypowiedzieć, bo w moim rodzinnym domu nawet takie słowa jak sra... czy gów... były surowo zakazane, a jedyne dozwolone to "kupa". I teraz wychodzę na taką "ę', "ą", a przełamać się nie potrafię.
Usuńnazwijmy go zatem wystudiowanym brązem :D
UsuńO, dokładnie- ładnie brzmi i rozwija wyobraźnię :):):)
UsuńPopatrzyłam- są różne Olla, ale ceny są porażające. W Castoramie są dosyć tanie.
Usuńtak, obłędne, właśnie dlatego rozważałam rzecz 4 lata. ale w ogólnym rozrachunku, warto, tak uważam. będę zbierać na za rok pod pomidory
UsuńMatkoboska. Rolnictwo to jest sztuka kompletnie tajna i niedopuszczająca do mojego mózgu ani cienia wiedzy.
OdpowiedzUsuńnajlepiej jest do tego mieszkać na wsi ;D
UsuńWyglądają pięknie. :)
OdpowiedzUsuńwieeem :D
Usuń