Mama odeszła, nie dała rady złapać już więcej oddechu. To nie było romantyczne filmowe westchnienie, taki brak tchu widziałam już wcześniej, mniej lub bardziej bolesny. Mama zawinęła się z tego świata dwoma spazmami płuc, krew przestała odpływać z jej palców, a szczątkowe mięśnie rozpadły się. Mama ucichła, nie powtarza już drażniącej mantry, która wypełniała pustkę domu. Mama wypadła z obiegu tlenu i dwutlenku węgla, z sercem zaciśniętym w pięść ruszyła w drogę, nie mam pojęcia dokąd. Wzbraniam się przed myśleniem o spoglądaniu z niebios, tęczowych mostach i graniu w brydża z Tatą, Lalą i innymi, widziałam jak kamienne pudełko z mamą zanurza się w gliniastą glebę, widziałam i milczałam, zamknięta na suwak, dokładnie taki jak ten z białego worka, w którym mama odjeżdżała z naszego domu. A może nie odeszła wcale? Może została uwięziona na zawsze w naszym smutku? W naszej tęsknocie.
percepcja anioła
3 tygodnie temu
Przesyłam serdeczne wyrazy współczucia 😔.I ciepłą myślą dodaję otuchy na ten trudny czas. Przytulam😔
OdpowiedzUsuńdziękuję
Usuń