A gdyby ktoś chciał posłuchać, jak gadam jakieś straszliwe głupoty, a także zobaczyć jak wygląda ponury Grzegórz Ósmy, to zapraszam do obejrzenia wczorajszego spotkania.
niedziela, 28 listopada 2021
czwartek, 25 listopada 2021
jaskinia
Liliowe światło wlewa się przez tylną szybę do wnętrza poloneza. Łudzi swoim ciepłym, przytulnym kolorem. Czekam na siostrę i szwagra, którzy robią ostatnie przedświąteczne zakupy. Na tylnym parapecie samochodu leżą najcudowniejsze cuda, dziecięce loteryjki, których miałam nie widzieć, ale widzę, bo czujne dziecięce oko znakomicie wyłapuje sekrety nawet jeśli rzucone są nonszalancko. Nikt nie przechytrzy dziecka. To loteryjka z obrazkami, które przenoszą mnie w sam środek świątecznego serca naśladującego staroangielskie pocztówki. Teraz wiem, że tamte obrazki są kiczowate, są tym fatalnym ilustratorstwem, które opanowało na jakiś czas wiele książeczek dla dzieci, ale dla mnie wówczas był, ze względu na to liliowe światło i zabarwiony nim śnieg, i szczypiący na zewnątrz mróz, i powolne paprocie szronu na oknach poloneza, była to najcudowniejsza tajemnica, której nie wolno było zdradzić. Nikomu.
https://crm.ocalenie.org.pl/civicrm/contribute/transact?reset=1&id=3&lang=pl
A ponieważ dzieci są czujne, uważne i mają swoje własne pytania oraz chęci, to moja klasa działa tak. Jestem z nich dumna
poniedziałek, 15 listopada 2021
same dziady
Długi łikend ambiwalentny do samej kości, bo dużo dobrego i wesołego wymieszane ze smutnym. Panna Łaskotka, to owo smutne, wesołe zaś to przyjaciele i spotkania na żywo oraz online.
Tak właśnie mnie Kubuś przedstawił w kole filologów GUM-u i było spotkanie online
https://www.facebook.com/342913689597935/posts/979066715982626/
Na spotkaniu byłam lekko zestresowana, ale Kubuś rzekł, że było dobrze, więc mu wierzę.
A na żywo Piterki i gadanie do rana i trzy pięć osiem i wspólnie odrobiliśmy pracę domową ich córy Polci, to znaczy odegraliśmy drugą część Dziadów, gdzie Piter wystąpił w podwójnej roli widma i upiora.
Następnie nagraliśmy fragment jako dowód, że praca odrobiona, przy czym w minucie 6.43, kiedy mnie nagle i nieopanowanie poniosła fantazja drugiego planu, nie spodziewałam się, że Piter akurat złapie i mnie w kadr i tak zostałam na wieki. No i tak jakoś przeturlało się to życie kawałek dalej.
czwartek, 11 listopada 2021
kultura grzebania
Tak sobie dzisiaj szorowałam lodówkę śpiewając z mamcią pieśni legionowe, że my, naród, jakoś ciągle ponuro podchodzimy do tego niepodległości świętowania. Możliwe, że to dlatego, że jesteśmy narodem starym i steranym i mamy to we krwi, że zamiast tą niepodległością i wolnością (obecnie nieco kontrowersyjną) się radować i strzelać na wiwat, i robić festyny z mydłem, powidłem i wiatraczkami z celuloidu. Po raz kolejny rozgrzebujemy groby, wyjmujemy prawdopodobnie opierające się, chcące już pobyć w świętym spokoju, zwłoki, podnosimy je wysoko, wysoko pod niebo i czcimy śmierć. Zastanawiam się, czy ci ludzie, starzy, młodzi, dzieci, którzy polegli za tę naszą mateńkę ojczyznę, właśnie tego chcieli. Czy o to im szło, żebyśmy na zawsze już zwracali się twarzą ku przeszłości, przezywając raz po raz skrzętnie i pracowicie odświeżaną żałobę zamiast zwykłej, pełnej szacunku pamięci, nie wykluczającej przecież trwania w radości. Czy właśnie tak wyobrażali sobie, że będziemy pożytkowali to, co ofiarowali, czy gdyby to wiedzieli, nie pomyśleli by sobie, cholera, jak mają używać tego czasu, którego może niewiele już im zostało na wykopywanie nas z ziemi zamiast na pożytek przyszłości, to ja przepraszam. Ale chyba jesteśmy starym, ponurym od wieków narodem, który zasiadł jak kwoka i nie bardzo widzi poza ściany swojego kurnika. A takie na przykład Amerykany, młode, butne, bezczelnie cieszące się ze swoich zwycięstw i kto im podskoczy?
Tak, czy siak, cieszę się z tego, co nam wywalczono i pamiętam. Martwię się też o to, co trwonimy, nieubłaganie, niepostrzeżenie.
niedziela, 7 listopada 2021
nieopłakane skutki pomologiczne
Albo może są takie wadliwe owoce, który wyrosły wybrakowane, z jedną twarzą i czworgiem kończyn, skazane od początku na zhumusowanie solo.
Ale za dostałam niedawno trzecią kartkę do kolekcji od Łukasza. To taki jasny dźwięk w zgrzycie kółek zębatych tego najponurniejeszego ze światów. Że ktoś te moje wierszyki czyta, że mu znaczą.
I do tej kartki i nastroju dorzucę sobie wierszyk z Kreaturii
gołębie
czy widziałeś jak usypiają gołębie?
kiedy ich gołębie trwożliwe serduszka
przestają w końcu łomotać
pod szarym pierzastym niebem
otulone najczulszym skrzydłem
układają głowy i nareszcie
cicho przychodzi na świecie
poranek i chłodną ręką
podnosi każdego do ust
O, świetnie, nosiłam się z zamiarem napisać zawadiackiego postu, a wyszło szydło.
Ale z miłych i pozytywnych (mam nadzieję) rzeczy jest to, że w sobotę będę onlinegościówą na Uniwersytecie im. Łomonosowa w Moskwie. Z Kreaturią, fajnie, nie?