wtorek, 26 lipca 2016

Lactobacillus

Miotam się między słodkim nieróbstwem, a wyrzutem obowiązku do sumienia, więc to skubnę pół grządki z zielska, to zalegnę z książczyną i zimnym piwkiem dając się rozpieszczać zapachom traw, gonitwom różnistych cieni i półcieni. Ogólnie wygrywa nieróbstwo, ale cóż poradzić, kiedy lato takie bose. 
Cwany obowiązek znalazł sobie wszakże stronnika w osobie mojej mamy, która ze zbolałą miną przyjmuje odmownie załatwione przeze mnie petycje na temat a to tego, a to śmego, a to owego. Fi tam, świat nie rumie z powodu nieprzeniesionego kompostownika.
Czytam sobie teraz Kapuścińskiego, którego skutecznie i z argumentem botakowym, do tej pory omijałam. Podróże z Herodotem czytam i z niejakim zdumieniem odkrywam paralele myśli i pytań moich, do myśli i pytań Kapuścińskiego dotykających sprawy herodotowej. Z przyjemnością więc czytuję sobie na nowo do kompletu fragmenty Dziejów i okraszam to nieco Legendami Krzyżackimi (Anna Koprowska-Głowacka), które nabyłam w napadzie na książkarnię w naszym mieście powiatowym i przy okazji  otrzymałam delikatną połajankę okraszoną nutą tęsknoty, że dawnopaniniebyło. Miło jest, że ludzie obcy przywykają i rejestrują brak.
Ale nie o tym, chciałam o tym, że plewiąc dziś zielnik rozmyślałam po raz n-ty nad wierszem pana Brzechwy - Psie smutki (bo zwykle przy robocie wiersze mi się w głowie recytują najróżniejsze) . 
Że nadal zdejmuje mnie ten wiersz bezbrzeżnym smutkiem, na najprostszym poziomie, bo mi smutno w imieniu bohatera lirycznego, dalej w imieniu psiech ogólnie wobec przejawów niesprawiedliwości świata tego, a dalej to jest mi smutno, bo ten wiersz dla mnie jest nie o psich smutkach, tylko o drapaniu wewnętrznym, z jego niezależnymi i zależnymi od nas zmiennymi, wściekaniu się na inność,  opadanie z sił w dążeniach, odczucie niesprawiedliwości, bunt przeciwko zniewoleniu. I trochę jest we mnie ironicznego uśmiechu, a trochę ludzkiego westchnienia, jak myślę ón wierszyk.
I wcale nie pociesza mnie pointa, wręcz przeciwnie, zalanie smutku mlekiem ucisza, ale nie likwiduje problemu. Taki kurna obrazek ludziejstwa również, że wystarczy "pieskowi dać mleczko...". Takie też na dziś

Psie smutki
(J.Brzechwa)

Na brzegu błękitnej rzeczki
Mieszkają małe smuteczki.
Ten pierwszy jest z tego powodu,
Że nie wolno wchodzić do ogrodu,
Drugi - że woda nie chce być sucha,
Trzeci - że mucha wleciała do ucha,
A jeszcze, że kot musi drapać,
Że kura nie daje się złapać,
Że nie można gryźć w nogę sąsiada
I że z nieba kiełbasa nie spada,
A ostatni smuteczek jest o to,
Że człowiek jedzie, a piesek musi biec piechotą.
Lecz wystarczy pieskowi dać mleczko
I już nie ma smuteczków nad rzeczką.

Ps: Ale i tak najbardziej jest mi smutno w imieniu bohatera lirycznego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz