czwartek, 14 kwietnia 2016

sklerotki

Przyjaciel poprosił mnie o podesłanie numeru telefonu jakiejś tam usługi, który to numer z kolei on podesłał mi był jesienią. Numer wówczas zapisałam, ale że zapisuję zwykle rzeczy naczympopadnie, to zapisałam na czympopadnie, pamiętam, że w jakiejś książce, którą akurat czytałam. Wczoraj rano jeszcze myślałam, to był Dick, ale teraz, po przetrzepaniu dicków (sic!) i paru innych książek, co do których "zdawałomisię", jednak nici. Znalazłam dwa nagryzmolone wiersze, jedną notkę okołomyślową, projekt remontu pokoju (od tygodnia go realizuję juhu!), paragon z zakupami dla mamy, o który zdążyłyśmy się miesiąc temu pokłócić, pogodzić i zapomnieć, i zmiętoszone 10 zł. Numeru telefonu niet. Co ja wtedy do cholery czytałam!?






6 komentarzy:

  1. Tam powinien wisieć hamak! Albo przynajmniej stać bujający fotel! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Paddy byłby szczęśliwy szczypiąc dla siebie listki i pędy z Twoich kwiatków :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mago, zapraszam zatem do siebie na sadzonkowanie :)

      Usuń
  3. A gdzie tygrys, w tej dżungli?
    (Dick wiele oferuje ale nie numerologię ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tygrys od jesieni niestety nie żyje. a strasznie tęsknię za tygrysem. została mi jeno owieczka, za to niegrzeczna i za owieczkę i za tygrysa
      http://nielotka.blogspot.com/2010/10/o-tym-ze-mirek-popioek-ma-przesrane.html

      Usuń