piątek, 2 maja 2014

Zygfrydem po okolicy - Potryty, Studnica, Kalis, Ustnik

2 maja (piętek)

Godzina 4.10 - pochmura, wichura i coś na kształt idziedyscu, jeeeżu, myslę sobie i zakopuję się w beret.

6.00, wiatrzysko, słońce i widoki na rower jednak.

10.00, po wszelakich ablucjach aberracjach i abolicji skok na Zygfryda i hyc. Po drodze zdejmuję wiatrówkę bo jest jednak cholernie ciepło. Na łbie dość dziwny kapelusz, którego zadaniem jest ochronić moje bamboblicze (to moja facjata, więc mogę sobie być niepoprawna politycznie) przed kolejnym etapem ciemnienia. Spoko zniosłabym ściemnianie, gdyby reszta ciała nabywała tożsamego koloru pod ubraniem, ale nie bardzo mnie raduje fakt, że wyglądam jak pajac z dokręconą głową od innego. 
Kapalut gówno tam chroni - albo zasłania mi oczy, albo podwiewa mi do góry, drapujac się w  coś kształtu czapki z filmów marynistycznych, tylko w kolorze ecru i z koroneczką.


Potryty.

Stary most po reperacji i chyba deratyzacji sądząc z jego obecnego wyglądu. Amen w pacierzu, zakatowali mościdło do cna. Stary o stosownej masie, linii i uroku poszedł się walać pod jakimś asfaltem zapewne, a jego miejsce (Jezusie Nazareński!) zajęło jakieś straszydło skonstruowane z rurek stalowych i drogowych band. Święty Józefie, cóżeś robił, że nie upilnowałeś? 
A właśnie, piękna płaskorzeźba św Józefa (prywatnie jedna z moich ulubienic), oderwana od całości, tkwi  ni przypiął ni przyłatał przy rurkowych barierkach i wyje. Św. Józef stracił swoje miejsce.


Stare stawidła na miejscu, ale wszystko razem wygląda okrutnie i fatalnie. Wiwat wyobraźnia.zarządców!





 XVIII-wieczny dwór rodu von Marquardt i .park już przerzedzony



Przy okazji gawędzę z lekko zawianą (to oczywiste, bo wieje) panią, która mnie zaczepia pytając o mój biedaszyb, ile kosztował i gdzie go kupiłam...
- Bo ja bym sobie taki tez kupiła, ale mam chore oko, to chyba nie mogę robić zdjęć?
- To może drugim okiem? Radzę ostrożnie.

Pan spod sklepu z daleka krzyczy mi dzień dobry, kiedy fotografuje remizę strażacką, po czym z dumą informuje:
- Tu jeszcze św Florian jest, ale teraz poszedł do kościoła.



Uśmiecha mnie wizja pobożnego Floriana, który codziennie wychodzi ze swej strażackiej kapliczki i idzie przez wieś do kościoła, pozdrawia ludzi,a  ludzie oddają pozdrowienia.





*

Droga na Studnicę przyjemna niesłychanie. W górę i w  dół aleją drzew, a wokół rzepakowe pola.




i bardzo blisko do nieba




*

Studnica


Wioseczka przytulona do drogi. Przydrożny krzyż z Chrystusem przybitym ostrzem cienia, obok kwitnąca jabłonka i stodółka pogrążona w ziemi - takich obrazków już coraz mniej.





Kaplica p.w.św Stanisława, niezbyt jeszcze stara, bo z początku XXw.,



a obok sympatyczny psiak zawiązuje ze mną znajomość przez siatkę udzieliwszy mi uprzednio informacji o tym, że on tu pilnuje, więc lepiej, żebym nie próbowała sztuczek.

 


Kaplica zamknięta oczywiście, więc ruszam na Kalis





















*

Droga na Kalis męcząca, wiatr w gębę wyczynia hucpy z moim kapeluszem, czy raczej czymś co miało być wdzięcznym dziewczęcym nakryciem głowy młodej turystki, ale niezupełnie weszło w rolę. długie podjazdy pod wiatr i więcej samochodów.

*



Kalis


chałupina z zachowaną wycinaną kalenicą, być może stara kuźnia (tak sugerowałby kształt, wyraz i usadowienie budyneczku), wygląda jak chatka czarownicy, zwłaszcza, że obok połyskuje małe bagienko.




Szukam secesyjnego dworu z 1925roku. Na fotografiach, mimo zniszczenia, znać elegancką linię i zważenie proporcji. 
Pytam o dworek pracownika, koszącego trawę w majątku, ów bardzo miły pan wskazuje mi ręką i zamieram. Właściwie powinnam przeżegnać się nogą. Po remoncie  piękny dworek zmienił estetykę na  podwarszawską, nowobogacką, że aż czuć szwindel na kilometr

- Proszę, niech pani podejdzie dalej, sobie pani obejrzy dookoła., mówi pan
- A nie, nie będę wchodzić na cudzy teren.
- Niech się pani nie boi, "TA" wyjechała

mhm, chyba właściciele pasują do tego, co z dworkiem uczyniono. 

 
 


Przynajmniej konie ze stadniny są fajne. Jeden skubie mi rękaw, kiedy fotografuję źrebięta, drugi wpycha mi mordę za kołnierz. Powstrzymuję się, żeby nie kwiczeć, żeby nie stracić twarzy przed miłym panem, a się  przecież kuresko boję  koni - kopią w kolano i już.






*

Droga polna do Ustnika przecudowna, najpierw zjeżdżam ze stromego pagóra, wokół przepiekne stare drzewa, jadę sobie wzdłuż brzegu jeziora Spągi i dojeżdżam do mostku an Symsarnie





*

Ustnik

Przy moście głaz narzutowy, który wygląda, jak wkopany w ziemię po szyję Smętek (pruski bożyc). Kto wie, może skamieniał czekając na czasy, kiedy ludzie zmądrzeją...



Symsarna pluszcze wesoło w ostrych promieniach słońca.





W Ustniku fotografuję dwa dwory, które znajdują się obok siebie.

 
 



Mijam je od 38 lat w drodze na Jeziorany,a  dziś pierwszy raz robię im zdjęcia. No fakt, kiedy miałam rok, czy dwa, raczej nie pozwalano mi używac aparatu.
Młodszy dwór został zbudowany po podziale majątku na dwie części.


Majątek od XVIw. należał kolejno do rodu von der Damerau Dambrowskich, von Troschke i Kashnitz.. Dwory niszczeją, ale chyba wolę tak, niż blachodachówkę. Starszy dwór jest remontowany i obawiam się, że to był ostatni dzwonek, żeby zrobić mu zdjęcie przedwarszawskie. Wokół dworów pozostałości parku, głównie sobie BYŁY, choć ja jeszcze ten piekny drzewostan pamiętam


*
 a później już Modliny i Żegoty.

18 komentarzy:

  1. mogłabyś machnąć jakiś klymatyczny przewodnik po zadupiach. znaczy ksiunżke. tak tylko mówię. (machnij, seriomówie)
    PS. "zadupia" to skrót myślowy, nie że od razu pejoratywnie :D
    PS2. w zasadzie, to komplement

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eno, nigdym nie uważała słowa zadupie za pejoratyw, za dupą to się nawet kurzyć może! ; D

      Emi, a kury?! cóż one by wtedy poczęły?
      a tak serio serio żeby coś pisac, to musiałabym być systematyczna, moja absolutna beztroska niweczy wszelakie tego typu działania, podobnież było z doktoratem, ziewnęłam i nie, bo trzeba by było robić coś systematycznie. a jeszcze jakby z tego pisania miało coś być dla ludzi, to od razu bym się martwiła, że słabo piszę, że nudno, że to że śmo, że przecinki, że za długo, albo za krótko, a tak to se pitole jak chcę i nawet niespecjalnie mam z tytułu tego pitolenia wyrzuty sumienia (czasem mam, ale rzadko).
      ale cholernie cieszę się, ze ktoś tu zagląda : ))

      Usuń
    2. No wimy wimy, że jak coś dla ludzi, to od razu sztywnieją palce i oddech ALE chcem zasygnalizować, że dostrzegam talent a przejawia się to w tym, że normalnie jak nawet pomyślę o zabytkowych chatkach w których mieszkał Adam Mickiewicz, albo o kompostowniku Kochanowskiego, albo o zameczku z 13 wieku gdzie książę Zenon, albo łojezu itd. to spać mi się chce na samą myśl, przecinek, a wszystkie Twoje relacje z podróżów czyta mi się tak, jakby ktoś się w moim zastępstwie wybrał (niezależnie czy jest to "słoneczna Italia" czy "Wąbrzeźno dolne przystanek szkoła") ergo musisz dobrze pitolić. Amen! :D

      Usuń
    3. Emi, metal masakra, to jest najpiękniejsza recenzyja jaką odczytałam. kurzatwarz, łza mię się stoczyła,
      zupełnie powaznie piszę: |
      ja pierdu!

      Usuń
  2. Piekne to wszystko, jak jest ladna pogoda bez blocka, jak tylko zaczyna padac i chmury sie gromadza pare miesiecy pod rzad to sama wiesz jak jest...
    Wszystkie drogi i drozki robia sie nieprzejezdne dla rowerow i krajobraz naszej slodkiej Warmii wyglada zupelnie inaczej niz na twoich zdjeciach....
    Mysle ze moze czasami lepsza warszawska blachodachowka niz nic, teoretycznie ten teren moglaby wykupic jakas fabryka mebli czy czegos tam i wyrownac teren bez przeszkod, bez pamieci tez o dawnych domostwach, przeciez czesto tak jest...nikt nie kusi sie pozniej o odtwarzanie historii majatkow i ziemi, bryl domow, struktur formujacych krajobraz, dziedzictwa przodkow....
    I dlatego tak cie rozumiem dobrze, za kazdym razem jak jestem to piekno Warmii jest tak uderzajace ze zamieram w zachwycie, a pozniej slucham patrze na ludzii i widze - oni nie mysla / blachodachowka z warszawy, dziedzictwo przodkow etc. tylko zeby zylo nam sie latwiej i tak po prostu...
    No i powiedz, jak to wszystko pogodzic? Zeby to wszystko co piekne na Warmii nie stalo sie warszawska dachowka ? Zeby bylo swiadkiem wcale nie tak dawnych czasow?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, akurat ten klan stać na dachówkę glinianą. poza tym, to kwestia przełożenia dachu i uzupełnienia braków np zburzono tę stodołę w ustniku, wiesz którą- przy drodze zaraz na przeciw rezerwatu. a tam dachu od cholery było. można wziąć dachówkę, (bo to ci sami, których imienia nie wolno wymawiać) są właścicielami. poza tym ja bym jeszcze rozumiała oszczędność, ale jak się zmienia estetykę budynku dodając np werandkę wzdłuż ściany, czy strzelając plastikowe okna w dachu, to mnie się robi słabo i się wachluję uszami. tez przecie mieszkam w zabytkowym budynku i znakomicie rozumiem problemy natury technej, no ale coś za coś. jak się ma kasę i kupuje dom "bo ładny", a później go niszczy na swoją modłę, to z takiego domu i tak już gówno jest. porównaj sobie ten dworek w Kalisu na starym zdjęciu i teraz brrrrr

      Usuń
    2. a, Agni, hihih wiem, ze to neipopularne, ale ja uwielbiam jak pada. jak są chmurzyska, drzewa nie mają liści i pada i ziumb. mam wtedy naprawdę poczucie, że za atmosferą jest chłodny wszechświat

      Usuń
  3. A zdjecia piekne piekne naprawde:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ze zdjeciami to cały cyrk, bo mój nikon od roku nie dycha więc mam taki rzęszek który nazywam biedaszybem i akumulatory starczają mi na jakieś 15 minut jeden i 5 minut drugi : D musze nielicho planować dzie i kiedy fotka, bo zdycha ;D

      Usuń
  4. no to widocznie masz oko i obiekt tez wdzieczny skoro wszystko tak piknie sie przedstawia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widzę tyle ładnych rzeczy wokół... : ))

      muszę naprawić n-konika, ale cholera trzeba go poszłać do Krakowu : |

      Usuń
  5. Jak ja rozumiem ten Twój ból blachodachowy, niewiele takich miejsc jest na Podlasiu bo z racji lasów większość drewnianej zabudowy się robiła i szybko się niszczyła, bo wojny, granice, najazdy itd. Mamy kilka miejsc tu u nas, które niszczeją w tempie zabójczym i serce boli. Ewentualnie przebudowane i też serce boli. Sama nie wiem, co lepsze. Zresztą możesz popatrzeć i poczytać o nas tu już: http://bibliotekajuchnowiec.pl/infokiosk/Nasz_Kawalek_Swiata.html :)
    Też lubię Twój zawadiacki styl opisywania, ale ja w ogóle lubię podróże i nawet najnudniejsze przewodniki. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja jeszcze dodam mapy. kocham mapy, często nie patrzę do przewodników, tylko mapy, a przewodniki po powrocie ;D zdarza się tak, ze wtedy zachodzi konieczność powrotu, bo czegoś co mnie interesuje nie widziałam, ale to tez jest fajne : D

      *

      tak, to jest ten dylemat naprawy/niszczenia. jestem za naprawą, ale martwi mnie, ze zarządcy są na tyle bezmyślni lub po prostu (pardon) głupi, że to się dzieje nieumiejętnie, po najmniejszej linii oporu i z duchem fantazyjnych pomysłów architektoniczno yyy "estetycznych". to tak jakbym sobie strzeliła botoks w lepy i sztuczne cycki - niby spoko i to się robi oraz się ludziom niektórym podoba i ok, ale u mnie proporcje takich zabiegów niekoniecznie byłyby do twarzy (nie mówiąc, ze wtedy zaczęłabym się prawdopodobnie przewracać do przodu) : ]

      Usuń
    2. a czemu Ty mnie nie zaprowadziłaś przed oblicze matkibożej juchnowieckiej??!! : (
      ja uwielbiam bywać przed obliczami matki bożej. a macie moze reprodukcje w postaci obrazków? bo przecie zbieramy w domu

      Usuń
    3. fajnie zrobiona stronka. podoba się mi

      Usuń
    4. Nie było kiedy prowadzić przed oblicze, zaprowadzę jeszcze. Ta stronka to zrobiona na potrzeby infokiosku, co se zawisł na domu kultury. A palce w stronce maczałam ja pisząc teksty oraz Grzegorz brat od strony plastyczno-zdjęciowo-projektowej i kumpel Tomasz instalacyjnie, wsio w ramach projektu "Nasz kawałek świata". :)

      Usuń
  6. Aś, przypominam, że dworek w Potrytach i takoż stajnie nie są pokryte blachodachówką ino regularną dachówką, przeca widziałyśmy, zatem zmień swój wpis

    OdpowiedzUsuń