poniedziałek, 20 stycznia 2014

piguły sklejane śliną

Będzie ciut o wzmiankowanej tam niżej książeczce. Krótki Kurs Samoobrony Intelektualnej sygnowany Hansem Umlautem i Julią Carmelą Dorsalis, których wytłumaczyli Jacek Wasilewski i Jakub Kloc-Konkołowicz.
Książeczka napisana dość rzutko składa się z tekstów, które mnie bawią i tekstów które mnie bawią miernie, a także tekstów, które przeczuwam, powinny mnie bawić, a  nie bawią wcale, być może z powodu spaczonego i wykrzywionego wsiowością mą, poczucia humoru
Męczące np jest to nagromadzenie gier słownych, czego nie bardzo lubię, gdy nie jest jakoś szczególnie uzasadnione, czasami zdaje mi się jest, bo jest po to tylko, by dla się same było. Niektóre z rzeczy utworzone są na drewnianym schemacie wypaczenia sytuacji lub zjawiska, ale bez żadnego pod spodem przekazu, albo wręcz naprzeciwnie, spsute próbą usilnego tego przekazu zmieszczenia, Bawi mnie natomiast taka durnostka, jak przekład mozartowskiego requiem


"

Judicanti responsura. 
Żydzi, masoni i cykliści są za wszystko odpowiedziali

Liber scriptus proferetur
Profesor zaś lubi sobie popisać

In quo totum continetur
Coś, co się wszystkim wydaje konfiturą

Unde mundus judicetur
 A tu wchodzą umundurowani

Judex ergo cum sedebit 
Bo cykliści i masoni dostali debet czy coś w  tym stylu

Quidquid latet apparebit
Wszędzie latają jakieś kwity

Nil inultum remanebit
Podobno Nil będzie poddany remanentowi


Quid sum miser tunc dicturus,
A co mają z tym wspólnego kwity za mizerię?"

bo jest absurdalne i durnowate w takim samym stylu, jak parodia hymnu Ligi Mistrzów, gdzie "słyszałem jeżyki". Są zdania, teksty, które w zupełnie nieobliczalny i nielogiczny sposób wywołują we mnie uczucie łaskotania tuż za koniuszkiem serca, albo sera, bo to prawdopodobniejszy organ w mym ciele.
Podobnie bawi mnie i dostarcza prawdziwej uciechy wiersz "O walce z bytem". Jest jeszcze kilka udatnych miejsc, dla których warto było (jak uróść włosy, broda, jak wściec krowę), ale nie wyrokuję, bo wierzę że pozostałe się mogą komuś inszemu niż ja, inaczej skonstruowanemu (o co zupełnie nietrudno) bardzo spodobać. No to siup!

Obrazeczki barzo, barzo ładne. Marcin Władyka (Marcel Finn)

10 komentarzy:

  1. A jak wściec krowę? (pytam, bo mnie to prywatnie interesuje) ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emi, janurz już trochu próbował, ja mogę ze swej wsi dorzucić parę sposobów lub zeskanować i posłać Ci fragment książeczki, jesli chcesz : D

      Usuń
    2. To poproszę jeden sposób wiejski. :D

      Usuń
    3. mozesz szczypnąć krowe w dupe
      :]

      Usuń
    4. aha, ale stój wtedy bardziej z boku i od razu pryskaj : D

      Usuń
  2. Jak wściec krowę to jo powim nie z ksiunszki, ino z życia. Bo mie ksiunszki teraz nie uczo, ino życie. A było to tak. Jedziewa se rowerem z Haniołkiem, mojo córko. I patrzywa, a tu stojo dwie krowy sąsiadowe na łące pod lasym. No to jo chce dziecku sztuczke pokazać mówie: ,,a tera pacz''. I przykładam ręce do twarzy i robie ,,muuuu''. I tak pare razy. A w końcu krowy zaczynajo odpowiadać. W końcu muczo na cało pare. I tak stoimy z Haniołkiem i sie cieszymy z efektu. Aż patrzymy, a tu leci sąsiadka po krowy. Bo myślała, że ryczo, bo już do stajni chco. Wzieniśmy nogi za pos i już nos nie było. Tak to sie robi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Żadyn górol nie powi "cieszymy się z efektu" :P

    OdpowiedzUsuń