No i chyli się majówka ku zachodowi, co sprawia, że mus podnieść rzyć z fotela, w którym niemal całą tę majówkę spędziłam. No dobra, może nie całą, ale przerwy między jakimiś domowymi robótkami. W fotelu i serialu, a co! A jak! Nie będę tu się chwalić tytułem serialu, bo to po prostu serial-mózgotrzep, żadne figofago. Za oknem nam trochę podżdżyło, nie żeby jakoś obłędnie, ale dobreito, bo dzięki onemu wzeszła rzodkiewka.
*
Otwarcie paczki uratowało podzlewną szafkę przed potopem szwedzkim (błąd na uszczelce rury, czyli klucz szwedzki w robocie). Aj, bo w paczce była półeczka, którą miałam zamontować wewnątrz szafki i to dzięki temu odkryłam drobny zbiornik wodny na jej dnie ze źródłem w rurce do ciepłej wody. No i teraz na czas jakiś nie mam ciepłej wody, bo majówka odjąć uszczelka. Przyznam, że owa sytuacja została obnażona dzięki kościstemu palcowi wszechświata, który mnie szturchnął by otworzyć pudełko bez zwłoki. No bo wiecie, moje otwieranie paczek nie jest wcale taką prostą sprawą.
Mój aspergerowy starzejący się mózg słabo znosi nawał informacji, więc w codziennym toczeniu się kamieni, myśli o otwarciu pudełka towarzyszą mniej więcej takie - musisz wziąć nóż, nie, kurwa, lepiej nożyczki! A nie, lepiej jedno i drugie, ta taśma wygląda na niezmordowaną! Bosz, w środku na pewno będą zwoje folii bąbelkowej! Tam będzie styropian! Usiądźmy! Wszędzie te małe okruszki, ja pierdole, trzeba iść po odkurzacz! Gdzie jest ten cholerny nóż! Chcę herbaty! Pewnie folia będzie poowijana taśmą! Szafka na bank jest do skręcenia, jeeezi muszę iść do skrzynki z narzędziami! Poleżę teraz. A nie bo wszystko rozbebeszone! Matko, trzeba będzie wyjąć starą półkę, posprzątać szafkę, matuś, jak mi się nie chce! Wszędzie styropian! O, a ta plama zawsze tam była nad szafą? Trzeba teraz poukładać te wszystkie pierdoluty podszafkowe, ciekawe gdzie jest ta moja szczotka do fug? Hm, musze jej poszukać, kurczę, myślałam, że tu będzie. Trochę głodna jestem. Co to za śrubka? A jak nie będzie pasować?! Trzeba będzie przepakować na nowo! Hmm może ta szczotka jest w piwnicy? Sprawdźmy. O co to za płyn? Bosz, jeszcze trzeba pozwijać te wypełniacze i wynieść do kontenerka! Kurczę, miałam poszukać jak się hoduje oplątwy... Błe, muszę rozłożyć pudło, japierdu ile taśmy można nakleić na pudło! Nie chce mi się go wynosić, postawię tu może! Poodkurzać! O, a kto przesunął doniczkę? Wiecie, to mniej więcej w ten deseń.
Od zawsze mam problem z wypakowywaniem paczek, plecaków, toreb. Zwykle leżą dość długi czas, zanim jestem w stanie się z nimi zmierzyć. Nawet plecak po powrocie z miesięcznej wędrówki, jestem w stanie wypakować po dwóch dniach dopiero, choć przecież wiadome, że całość jest do prania.
Domownicy długo nie rozumieli, dlaczego w święta, czy urodziny nie wypakowywałam prezentów od razu, przy wszystkich. Odkładałam pudełka i robiłam coś zupełnie innego. Czułam ich zawód, że "nie cieszę się z prezentu". Pytali mnie, ale nie otworzysz? Nie chcesz zobaczyć? I coś tam zawsze wijąc się jak wąż ściemniałam, co brzmiało, rzecz jasna, nieszczerze, bo sama nie wiedziałam i nie chciałam też okazać się niewdzięcznicą. Sama dopiero teraz rozumiem dlaczego tak robiłam.
Po prostu zbyt wiele bodźców na raz, impreza, wielu gości, rozmowy, okrzyki, kolory, jedzenie, bieganie, to wszystko blokuje mój umysł. Nie potrafiłam zmusić się do jeszcze jednego - rozpakowania. A kiedy już zmuszona wewnętrznym poczuciem winy rozpakowałam jednak prezent przy wszystkich, nie bardzo umiałam wydobyć z siebie to odczucie prawdziwej radości, znowu blok. Ta radość i przyjemność była, ale w środku, zatrzaśnięta. A później z tego wszystkiego, w wewnętrznym mętliku, kładłam prezent gdzieś, czego mój mózg nie rejestrował i później nie mogłam go znaleźć.
I wolałam zostawić prezenty w miejscu, gdzie je otrzymałam i dopiero kiedy zostanę sama, a hałasy w mojej głowie pójdą spać, powoli je pootwierać, czasem trwało to tydzień. Nadal tak jest. Tada!
Właściwie miałam napisać o przeczytanych ostatnio książkach, a napisałam o pudełkach, no cóż...
*
W szkole mieliśmy ogrodniczy kiermasz, którego jestem pomysłodawcą i organizatorem, więc zapierdziel był srogi od lutego (hodowanie roślin, podlewanie, ekspozycje słoneczne, hartowanie i takie tam), ale wyszedł prześwietnie. Rzecz jasna nie sama to robiłam, miałam niewielki, ale srodze zacny team.
Foto: Ania Gieryszewska
Kiwity 29.04.25
Zielonym do góry!
Oj mam tak samo z rozpakowywaniem walizek, ale to przez zwykłe lenistwo :D Bo prezenty czy paczki, które sama zamawiam otwieram w locie ;)
OdpowiedzUsuńUznajmy, że to nie lenistwo, a czas na aklimatyzację czemadanów! :D
UsuńMoje Dzieciątko rozpakowuje walizki po miesiącu lub dwóch, więc mi nie zaimponowałaś byle dwoma dniami 🙃
OdpowiedzUsuńTo tylko figura retoryczna, pozbawiona dokładności sprawozdawczej :D
UsuńA ja z moim adhd i owszem rozpakowuje od razu. Natychmiast. Za to inne rzeczy walają się po domu w najpsze na przykład formy do gliny 🫣 co doprowadza Naczelnika do rozpaczy. Bo mam pracownię i wg niego tam to wszystko być powinno.
OdpowiedzUsuńOj piękna ta akcja zielona I Ty z tym kwiatkiem we włosach.
Ach i proces zozpakowywania paczki mnie urzekł gdyż miewam podobnie. Ze sil mi już brak na sprzątniecie tego rozbabranego kartonu ...
Usuńno dzie formy do gliny w pracowni! oszalał on!? ;D
Usuńpotyka się :-DD
Usuńno tez coś, wymaga płaskich powierzchni w domostwie?! Co za potwór! :D
Usuńopis rozpakowywania paczki świetny:) Dokładnie tak to wygląda z tym rozpakowywanie paczek. I dziwię się, że przy takim zalewie plastiku, sklepy pakują do kartonu tony bąbelkowej, a karton owijają kilometrami taśmy klejącej. Już dawno nie mam problemu z prezentami w tej formie- prezenty dajemy sobie tylko na urodziny i są one przeważnie w eleganckiej torbie ozdobnej.
OdpowiedzUsuńZielonego nigdy dosyć. Wyobrażam sobie radość dzieciaków podczas tej akcji. A Ty wprost promieniejesz:)
od jakiegoś czasu postuluję wręczanie prezentów nieopakowanych szastprast i już :D
UsuńCzasem zdarza się nam tak po prostu wręczyć z ręki do ręki jakiś prezent. Opakowania i te wszystkie ozdóbki na nich,wstążeczki kwiateczki, bibułeczki, pomnażają śmieci- zazwyczaj jednorazowe, potem nieużyteczne. Są jednak ludzie, którzy ubóstwiają odwijanie mnóstwa warstw z prezentu. Okropność.
UsuńWiesz, mnie się ładne opakowania bardzo podobają, ale jak rzekłaś, też myślę o generowaniu tych śmieci (pomijając mojego świrka z tym odpakowywaniem). Dobrze, że szkoła to taki wielki kombinat recyklingowy i już od lat dzieci nie przynoszą materiałów z domu, bo pani ma w klasie wieeelki wór śmieci, które pracowicie zbiera przy różnych okazjach ;D
UsuńA widzisz:) Świetny pomysł z tym worem do ponownego wykorzystania. Dzieci lubią takie zadania.
Usuńprzede wszystkim unikam kolejnego : "my w domu tego nie mamy", a dodatkowo uczę dzieciaki korzystania z odpadów. Za kazdym razem wskazuję, ze są to papiery po prezentach, z opakowań przesyłek itp. One, zdaje sie nie zwracają uwagi (dzieci) na to, ale ich mózgi tak :D
UsuńWiem to też stąd, ze resztki/ścinki nadające się do użytku, wkładają do pudełek materiałów recyklingowych w klasie. Podobnie też jest z kartkówkami. U mnie nikt nie wyrywa kartek z zeszytu, tylko bierze z organizera przy drzwiach. Tam też wkładają kartki, jeśli nadają się do ponownego wykorzystania. mamy recykling "biały" i "kolorowy" nazwijmy to segregacją, nigdy rasizmem :D
UsuńJeśli tak wygląda funkcjonowanie aspergerowego starzejącego się mózgu, to dopuszczam myśl, że wobec tego mogę mieć również odchył w tą właśnie stronę.
OdpowiedzUsuńJakbym o sobie czytała. Włącznie z tym, że paczka z Ikei leży nieotwarta od 3 miesięcy, a regał z Ikei częściowo zmontowany straszy w jednym z pokoi - wczoraj zamknęłam drzwi, coby mi wyrzutów sumienia nie generował - że niby co z oczu to i z serca. Oraz inne sprawy... O bogowie.
drzwi oraz kanciapa (lub pokój w jej randze) to jedne z lepszych wynalazków ludzkości! :D moja mała biblioteczka regularnie gruzem stoi, czego nie chce mi się coś tam coś tam, do małej biblioteczki marsz i drzwi! :D
Usuń