piątek, 28 marca 2025

Darwin w turbanie i dwaj Durianie

 Mam sporo rzeczy do myślenia, ale mniej czasu na przemyślenie ich, zatem tylko zostawię zdjęcie autorki Kreaturii z ilustratorem Kreaturii, Grzegorzem Ósmym, któren u autorki gościł. A że to ważkie zdarzenie, to dokumentuję.

Żegoty 15.03.25, foto Jola Faron



poniedziałek, 24 marca 2025

Podróże w czasie

 Miałam a zapomniałam. Grzesiek Malecha czyta moje podróże w czasie

https://www.facebook.com/100009576681881/videos/558567507243497

niedziela, 23 marca 2025

topienie Marzanny

Jestem pełna lęków, lękam się lekarzy, załatwiania spraw w urzędach (nawet przez Internet), kontaktu z ludźmi, trzeszczącego lodu, tego, że nagle na wysokości opanuje mnie nieprzemożna ochota zrobić krok w przepaść. Lękam się o bliskich, o drzewa, że ktoś je zaraz wytnie, o koty, psy, a i psów się lękam. Śnię o głębiach pode mną, wojnę, ataki kosmitów. I jestem niesłychanie odważna, bo codziennie stawiam tym lękom czoła, załatwiam sprawy, rozmawiam z ludźmi, spotykam się z nimi, patrzę na ucięte pnie drzew, płacę rachunki, przygarniam chore koty. Odwaga, jak mi się zdaje, to wieczne zapasy z lękami, racjonalizowanie, walka, istny makiawelizm, gdzie używasz i wewnętrznego lwa i lisa, układasz się lub mocujesz z rzeczami.
Ale też życie wśród lęków jest cholernie męczące, każdy dzień próbuje zamrozić mnie w łóżku, oazie nicniemuszenia z murem obronnym kołdry, usiłuje mnie zatrzymać w snach, które choć wyglądają na groźne, są snami, a nad tymi mój umysł panuje. Jednak, jak żartobliwie mawiał mój tatko, co to za życie, więc wstaję i bodę się z tą przedziwną przeźroczystą chmurą, polem siłowym i ciągle mam wrażenie, że świat dzieje się tam gdzieś, pomimo, i ciągle nie mogę do niego dotrzeć. Mimo tego wszystkiego jednak widzę przepyszną tego świata urodę, czuję bliskość rodziny i przyjaciół, czuję miłość, czuję ciepło wiosennego słońca, ciepło kociego futerka i słyszę, jak mówią do mnie trawy. Pomimo wszystkich lęków, zielony pęd, który został kiedyś zasiany w moim sercu, pielęgnowany przez dobroć, cierpliwość i miłość ludzi w moim życiu, nadal rośnie, mocniejszy niż wygląda, silniejszy od barykad kołdry, bezpiecznej gleby łóżka i od sumy strachu. I nie, nie wchodzę na trzeszczący lód.