środa, 13 maja 2015

Mileńkij moj




W słupku bramki zrobionym z rury, bogatka po raz tysiączny ma gniazdo. Nawet jeśli ulewy wciąż, rok w rok, zalewały pisklęta, a moje koty traktowały rzecz jak stołówkę, ona uparcie tam ma. W budce lęgowej dla szpaków na starej gruszy dzięcioł łomocze, poszerza ją bo mu ścięto konar obok kościoła, w którym on i jego sześciu kolegów od dwóch lat mieszkali. Na dachu kolejny bocian - nie wpuszczają go do żadnego z dziesięciu, wokół mojego domu gniazd gospodarze. Ci już wysiadują jaja. Po trawie synogarlice, mazurki i grzywacze. Wykradają ziarno z koryta. Ziarno jest naszą krwawicą.   Kwiczoły wydają swoje czik czik i huśtają gałęziami jabłoni, czereśni, wiśni obłupując kwiaty z płatków- taka hostia.  Nocą hałasuje słowik, jeden z tych, które ostały się zakładając gniazda w resztkach po przecince krzewów „żeby było ładniej”. Puszczyk, który zimował w naszej lipie ma na to szekspirowskie...



2 komentarze: