skarżę się. po 9ciogodzinnej jeździe w pozycji pałąk nap.. pobolewa mnie sugestia uszkodzonego niegdyś wwartkim spływie Łyną, odcinka szyjnego kręgosłupa, a właściwie to łapa mnie napierdala. ibuprom zwykły czas działania 30 minut, sprint około godziny, godziny budzenia 4, 5, chęć odcięcia ręki 60% i niebezpiecznie rośnie nad ranem i w pracy. skarżę się! ale do lekarza nie pójdę, wiadome, bo będzie mi kazał robić straszne rzeczy, wiadome. lekarze zawsze każą. przyszło to i przejdzie, jak zwykle, jak tylko kręgi ustawią się w położeniu książkowym.
na pociechę cycat z pracy, o której już napomykałam chyba, Janusza Hochleitnera Kapliczki Warmii południowej. Przydrożne obiekty kultu jako element ludowego systemu komunikacji. cycat sam w sobie nie jakiś znakomity, ale mówiący o rzeczach wyobraźnych, które się tworzą ładne. mi. mnie.
"Dźwięki dzwonów zwoływały na modlitwę wiernych, a także miały właściwości apotropaiczne. Ta moc dzwonów objawiała się ze względu na modlitwę Kościoła, aby Pan Bóg na głos dzwonów raczył oddalić wszelkie nieszczęścia. Wszystkie dzwony kościelne miały więc po trochu cech amuletu. Od najdawniejszych czasów odwoływano się do pomocy kościoła i symboliki chrześcijańskiej w zwalczaniu demonów chmur burzowych i gradowych poprzez bicie w dzwony kościelne. Jeszcze w XIXw. w Sieradzkiem wierzono, że burzami kierują diabły. W innych regionach Polski sądzono zaś, że chmury i burze są kierowane przez dusze niechrzczonych dzieci lub przez topielców i wisielców. Odstraszyć można je było dzwonieniem i wystawianiem świętych obrazów. Duchowieństwo kierowało się formuła stosowaną przy swięceniu dzwonów: "aby Pan Bóg na głos dzwonu raczył oddalić od nas wszelkie nieszczęścia i złe przygody". Synod warmiński biskupa Rudnickiego z 1610 r. polecał dzwonić w kościołach podczas burzy. Należy jednak zdać sobie sprawę, iż występowanie tych wierzeń wynikało nie tylko z niskiej wiedzy religijnej wiernych. Lud nie był świadom sprzeczności z nauczaniem Kościoła w podtrzymywaniu wierzeń w istoty demoniczne i praktyki magiczne. W połowie XX w. wierzenia te były potwierdzone na ziemi chełmińskiej w badaniach etnograficznych księdza Władysława Łęgi. Przed burzą broniono się - oprócz dźwięku dzwonków - wodą święconą, ziołami oraz gromnicą. Podobnie było na Kaszubach, gdzie lud powtarzał sobie opowieści o "chmurnikach napedzających chmury gradowe i burzowe", które mozna było przegnać dźwiękiem dzwonków.
Warto pamiętać, iż ustawodawstwo kościelne wychodziło naprzeciw tym ludowym wierzeniom. W rytuale warmińskim biskupa Karola Hohenzollerna z 1800 r. znajduje się m.in. specjalne błogosławieństwo w obliczu zagrożeń żywiołów. Znajdujemy tam m.in. modlitwy w postaci litanii o oddalenie burzy. W tej postawie Kościoła mozna dopatrzyć się jednak pewnej ewolucji poglądów. Gdy powszechnie przyjmowano "dzwonienie na chmury" za skuteczne narzędzie zabezpieczania się przed skutkami gradobicia i obfitych deszczów w czasach potrydenckich, to co pewien czas spotykamy wypowiedzi dostojników kościelnych przeciw tym praktykom, głównie czynione w okresie oświecenia."
(Janusz Hochleitner Kapliczki Warmii południowej.)
jasne, że urzekła mnie formuła "dzwonienie na chmury". a psia mać, kocham dzwonki i kiedyś z tego powodu (kochania i posiadania znacznej ich ilości w tym na oknie) przydzwoniłam sobie największy rój pszczeli, jaki widzieliśmy. zajął całe podwórko (przez pewien czas nie wiedzieliśmy co się w ogóle dzieje, bo powietrze żyło/ prawdopodobnie to było wiele rojów połączonych), a później uniósł się i osiadł w kominie. jeszcze trzy dni pszczoły wyłaziły wszystkimi szczelinami, dymnikami i czym tylko można pomimo zaklejania tychże. zawołany na ratunek pszczelarz rzekł, że takiego roju też jeszcze nie widział, po czym wyjrzawszy przez moje okno oznajmił mi - pani zadzwoniła na rój! no cóż miałam rzec - zadzwoniłam na rój. ale na obronę mam, że niechcący zadzwoniłam
a dodatkowo w związku z tekstem wspomnę o baśni ze zbioru Bursztynowe baśnie H. Zdzitowieckiej - o płanetnikach i wstążce do sukienki - Po moście z tęczy. polecam oczywiście. tę pracę kapliczkową tez polecam, ale tym, którzy interesują się tematem.
aha, patronem ludwisarzy jest święty Fernekus, biskup z Trim, który podobno pierwszy zajął się odlewaniem dzwonów
"a kto po wieczornym dzwonieniu poszedłby do cudzego domu, będzie karany przez Pana burmistrza"
(Wilkierz budnicki miasta Olsztyna)
i poranek z majówkowego Białegostoku u mademoiselle
Teresy Radziewicz z jej nalewkami ^^ przejazdem ku Lubliniu