A taki dzień jakiś dziś, ni wiesień, ni grzesień. Trochę po dokonaniu wszystkich duchowych i materialnych rytuałów pracy i domostwa, poczytałam Boya krytyki literackie, a trochę zasnęłam z nosem w malarstwie holenderskim. Przyśniła mi się wstążka, w kolorze niderlandzkich fal, półprzeźroczysta, jak woal, atłasowa, połyskliwa, rozwijała się i falowała, właściwie nic więcej w tym śnie nie było, tylko ta wstążka, a później za tę wstążkę pociągnął mój kot i ściągnął mnie po niej do fotela. I tak wyciągnięta z tego snu dziwnego, zawiana nim doczłapałam do teraz. Gdybyście potrzebowali dziwnych snów, malarstwo holenderskie jest doskonałym agarem na szalkę Petriego na której można wykonać posiew sennych dyrdymałów. Tylko należy uważać na koty, których pazurki mają moc zahaczania o rzeczy niematerialne, zupełnie jakby te były zrobione z najczystszego sera.
I unikając zwracania głowy w stronę Najwszechpotężniejszego Pana Obowiązku, rozmyślam sobie o różnych rzeczach, i wczoraj do śniadania i po drodze do robót wysoce publicznych, wynalazłam sobie ładny wiersz Andrzeja Babaryki. A otóż i on
Andrzej Babaryko
KTOŚ JESZCZE
Ewie jaskólskiej
Ciało jest znów wrogiem dla
tej kobiety obok A przecież
zadbała
o każdy szczegół Czerwone
paznokcie Nowa
lekko niedopięta bluzka Zmienione
uczesanie
Szła do niego
przez najcieńszą z kładek
pomiędzy
niebem i piekłem myślę Sam
od dawna osadzony po ciemniejszej
stronie świata Cóż
mógłbym powiedzieć Może
należy otworzyć okno Niechaj
co piękne odejdzie Ciału
przywróci ciszę
*
i jeszcze jeden
*
NAJCZULSZA
Kiedy poruszyły się wnętrzności
ogarnął cię ból o którym mówimy
nie do wytrzymania
Zostałeś ocalony - albo
tylko zostałeś
jak ktoś na noc daleko od domu
Życie cię wybrało
Włóczysz je dniem Przesypiasz
nocą Prowadzony lub prowadzący
i nic
Jedna ze strun umilkła - zapewne
najczulsza
Chociaż instrument stroi Dźwięk
nawet pełniejszy zrównoważony
Tamto mija
mówią
Jak dzieciństwo zły sen
lub dziewictwo
Zostałeś ocalony Albo tylko
zostałeś
*
i jeszcze jeden
*
W CHWILI OSTATNIEJ
Myślę też o nich infantylnych
mistrzach piosenek
i ich najgłębszych racjach
O nich
którzy wiedzą że co by o wszechświecie
nie mówiono To jednak
być może w łazience zaśpiewamy
Dajmy na to "Przytul
uściśnij pocałuj"
I że wtedy dopadnie nas siła prawdy
nad tę
z bibliotek i muzeów
I
w owym westchnieniu W rozmarzonych
oczach fizyka odbije się
wszechbyt którego nie ogarnął
I myślę
O tej prawdzie która ujawni swą najwyższą
moc w chwili ostatniej
A chociażby poprzez dłoń
wnuka Na przykład
zdolnego kierowcy Którą uchwycisz
jak najcieplejszą z racji Jako myśl
życia
które właśnie zamiera