piątek, 27 kwietnia 2012

cienistki

no i ciepło. wczoraj doginanie na motyce, a dziś? a dziś ało. i fajnie i bardzo przefajnie




powinnam nastawić listkówkę z czarnej porzeczki, ale nie mogę bo ało. nazbyt fajnie, nazbyt ciepło i przefajnie



powinnam przygotować pod zasiew drugi zagon, ale ało. gorąco, gorąco i potrzeba posiedzenia w słońcu pszczołach i cieniu pierwszych listków

wtorek, 24 kwietnia 2012

bo

Przyszedł Mirek, poprosił mnie do tańca. Jako jedyny. Niektórzy gadają, są przeciw tańcom z kotem, pytam, czym to się różni od aprobowanej społecznie samotności. Samotności z patyczakiem w szklanym słoiku, mężem na kanapie, w knajpie, w innym pokoju?

Patyczak przychodzi i prosi do tańca, masz wybór – zostajeszlistkiemżoną żem, pania tegob ota, kbo

Idziesz w tango

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Przepis dla Madzi, co gotuje w kadzi

Brokuł w migdałkach

1. Brokuł obgotować w osolonej wodzie, podzielić na różyczki. gotować niezbyt długo, bo brokuł straśnie szybko mięknie

2. Na patalaszce głębokiej podsmażyć cebulę w kosteczkę pokrajaną na oliwie, gdy się ono zeszkli, nalać nań pół szklanki białego wytrawnego wina, skłoniwszy się uprzednio wytwornie

(resztę wina można wypić duszkiem)

3. na owo wlewamy śmietanę (12%) i mieszamy aż do zredukowania się sosu

4. W trakcie dorzucamy płatki migdałowe, ja lubię sporo, szczodrą ręką garsteczkę. mogą też być insze migdały słodkie, ale pokruszyć je uprzednio wypadałoby, gdyż zęby mogą wyłamywać, a radość biesiady popsuć

5. Papryczymy do ostrości, solimy, opieprzamy

6. Mieszamy mieszamy, a na sam koniec dorzucamy wiórkowaną goudę lubo innego żółtaska, kiedy się rozciamcia, oblewamy brokuła, ten zaś podajemy z makaronem penne lub innym wedle fantazji i smacznego :]

niedziela, 22 kwietnia 2012

Powiastki rodzińskie

Majątek Szlaskich podzielono na rodziny, Czarneckich (Łączkowscy, Gajewscy), dwie kolejne rodziny Szlaskich, wreszcie Sawickich i Darkowskich. Majątkiem była ziemia. Podobno później miało nastąpić scalenie onych pasów rozdarowanych w schedzie poletek, ale koniec końców do tego nie doszło. Rodziny żyły mniej więcej w zgodzie, tylko ze Szlaskimi Darkowscy koty darli. Dlaczego? Tego już nie wiadomo, a ziemia milczy. Może to ona? główny materiał dowodowy w sprawie.

Byli jeszcze Nałęcze. Ród znaczniejszy od Szlaskich, ostało się trzech braci Nałęcz, jeden poszedł na adwokata, drugi na sędziego, na ziemi został Kazik, co to na tylu morgach pan, jedna krowę miał, jak ją upalował na wiosnę, to przepalował dopiero na jesieni. Taka chodziła o nim po wsi podśmiechujka

A prababka Darkowska (z rodu Szlaska) sekutnica podobno była niesamowita. Tak powiadał dziadek, a coś może być na rzeczy, bo skoro historie lubią się powtarzać, drugiej żonie dziadka, (świeć panie nad jej duszą) też niczego w tej mierze nie brakło.

sobota, 21 kwietnia 2012

bum bum

łał, burza na moim gmailu jest w pyte! burza za moim oknem też. witaj pierwsza, wiosenna burzo
:D


Ps:
z wielką radością donoszę, iże Jakub Stepujący, żółw, wykopał się był pomyślnie dziś, około południa w ogrodzie. jest cały, utytłany jak nieboskie stworzenie i czuje się nieźle, raczej, gdyż wyszedł na świat, zmrużył oczy, sapnął i zabrał się za jedzenie mniszkowego liścia :D


po prawej stronie (w słomie) - WCHOD
po lewej stronie zagrody, dziura (na NW od deski) - WYCHOD



Bohater cały i zdrowy

W dniu Jemenin

jako, że jestem sentymentalną gąską, uroniłam dziś nad doporannejpoduszki książką, łezkę.
rzecz jest Zapolskiej, Menażerią ludzką. przy okazji przyszedł mi refluks, że tak się już- grubo i wyraźnie nie pisze, bo rzeczywiście jesteśmy o te wieki literatury mądrzejsi. przy czem słowo "mądrzejsi" traktuję posiłkowo hłyh hłyh, budujemy opisanie na opisaniu.
spuścizna plemienna;D

co mnie natomiast rozrzewniło, kiedy wytachałam tę książeczkę formatu i wydania broszurowego?
a to:



a teraz moje drogie siostrzenice&bratanice i siostrzeńcu rodzynku, nie dajcie się wmanewrować w krainę mitu o tym jak to mamusia/tatuś zawsze ortografię znali.
ciekawa jestem, któreż z czcigodnego rodzeństwa, ręką swą wprawną, słowa te skreśliło.
i co za "rzyczenia" kryły się pod tajemniczym przekreślonym "P"
:D

*
książka kosztowała 4zł, czyli wychodzi zrzuta po złociszu

czwartek, 19 kwietnia 2012

Estońskie Rysie w lesie - Aklimatyzacja




Bo wszystkie Ryśki to fajne chłopy!


"Dwa rysie przyjechały do Polski z Estonii, dzięki projektowi realizowanemu przez WWF Polska i olsztyńskich leśników. Zwierzęta wypuszczono na wolność w Lasach Napiwodzko-Ramuckich i Puszczy Piskiej. "

o ryśkach tu

wtorek, 17 kwietnia 2012

wzmożona aktywność mojr

bo wiosną parki szaleją

nitką malowane

Z serii Ocalić od zapomnienia, tom o zdobieniach stroju ludowego wkurza mnie swoim mętlikiem poglądowym. No bo rzecz rozpisuje się na ten przykład o kaszubskich "falach", "makówce", czy "palmecie" i owszem, motywy są objaśnione, nawet po kilka razy de novo (nie mam pojęcia po co zajmowac miejsce), ale żeby znaleźć się w obrazku, to już wg redakcji było chyba nadto dobroci. Informację o motywie zdobią rysunki, na początku sądziłam, że adekwatne do sąsiadującego objaśnienia, ale nie, pełnią raczej rolę ozdobnika, nie uzupełnienia. Zdjęcia pojawiają się obok, ale nie bardzo wiadomo, czy motyw na fotografii jest tym, o którym mówi tekst. Jak ja nie cierpię takiej fuszery! Zwłaszcza, że książka jest przepięknie i bogato ilustrowana i zaczyna się solidnie objaśnieniami haftów i schematami ich wykonania. No panie dzieju, jak można tak psuć piękne i potrzebne książki.
Niemniej jednak, właśnie ze względu na ilustracje, polecam ją na domową półkę osobom, którym haft, lub strój ludowy, lub po prostu piękno, są bliskie

I przyznam, że przepłynęła mi wolniutko przez głowę, leniwym, krokodylim kraulem, taka myśl, by znowu wrócić do haftowania, ale jak zaraz sobie pomyślałam o tym, że trzeba by wydobyć na światło dzienne muliny, płócienka, igły, tamborek, to tak jakby mniej

Elżbieta Piskorz-Branekowa, Polskie hafty i koronki. Zdobienia stroju ludowego

*

od trzech tygodni w ramach walki postu z karnawałem, nie słodzę herbaty i NADAL JEST OBRZYDLIWA!

**

a tu, z mojej kolekcji zakładek do książek kaszubski haft właśnie. (oczywista, znać, że bardziej "pospieszny", to nie to namaszczenie w kładzeniu, z jakim się swoje rzeczy do stroju haftuje).

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

poletka

Dziuba i gula to wiejskie nazwy jendyków. Źródło Zdziwój Stary i Obręb

*

Mama przyniosła mi piękne nazwy pól w Obrębie:
Pola należały do dziadków, a wcześniej do rodu Szlaskich. Majątek Szlaskich został rozdzielony między członków rodziny, co spowodowało zubożenie onego rodu i pocięcie ziemi na skrawki wielkości 1-3ha porozrzucanych to tu, to tam. Ogólnie mętlik. Jak to mówi mój tata - niektóre były tak wąskie, że wóz się nie mieścił. Natomiast z dobrych rzeczy, jakie z tego wynikły, są właśnie nazwy tych poletek, zatem dziadkom Darkowskim, a właściwie dziadkowi Heniowii po matce w dziedzictwie przypadły:
Pod Morami (od wsi Mory)
Zaolszynie (poletko znajdowało się za olsem)
Trzcionki (od trzcinowiska)
Za Kalcem (od nazwiska chyba, ale tu mama nie ma pewności)
Pieńki (dawna poręba)
Kluszewy
Piaski (rzecz wiadoma skąd)
Majdun (nazwa wzięła się od wypasu bydełka)
Na Ślaszczaka (od rodowego nazwiska Szlaski)
Klusek/ Na Kluskach


A dziś imieniny Haryzjusza i Nosisława

sobota, 14 kwietnia 2012

zobota

sobota. zanim doszłam do sklepu złapały mnie pogaduchy podrożne. przytargałam sobie piwo, ingrediencje łikendowe oraz nową kamionkową miseczkę, którą chytrze muszę jprzemycić przed mamą, by uniknąć "apocota". piwo sobie otworzyłam, a ponieważ w wyniku zaistniałych okoliczności nie moge dziś zabrać się za ogród, lenięsię, i to jak! w tle pitoli Frycek, za oknem ptacy i zawilgłe powietrze mieszane ze słońcem, pod progiem czai ochota na Misa criolla Ramireza


*

a z tapczaństwa patrzą na mnie dwie absolutnie cudowne lale, które dostałam od siostrzenicy Marty, która z kolei wypatrzyła je na Ciucholland Drive (Toruń)



On jest niespełnionym artystą o wielkiej wrażliwości, ale znikomych zdolnościach przystosowawczych. występuje w podrzędnym cyrku, gdzie zabawia mizerną publiczność popisami na wrotkach. Ona, zakochana w nim od pierwszego wejrzenia jest siłą i duchem tej pary. Czuje się szczęśliwa tylko wtedy, kiedy jest blisko niego, czy to na scenie, czy w domu, gdy przynosi mu kolację. Całuje go na dobranoc, śpiewa kiedy on czuje się smutny, udaje, że publiczność naprawdę śmieje się podczas ich występów, a kiedy wracają do swojego domu na tapczanie, zachowuje się tak, jakby odnieśli kolejny sukces. On jest światłem jej oczu, a ona jest jego ziemią. Śliczna para

piątek, 13 kwietnia 2012

natura liczb

"- Widzicie, jak Gorostiza wszystko rozumie? Zawsze troje,wieczna trójca. Ojciec, matka i dziecko. Kobieta, mężczyzna i kochanka. Odmieniaj to, jak chcesz, w końcu zawsze wyjdzie ci tercet. Bo kwartet jest niemoralny, pięciokąt niemożliwy do ogarnięcia, duet jest niemożliwy do wytrzymania, a człowiek solo skazany jest na samotność i śmierć."

(Carlos Fuentes, Lata z Laurą Diaz, przeł. Elżbieta Komarnicka)


Z oślich (od zagiętych rogów) cytatów, ten chyba najbardziej jakoś mi się podobał, przez swoją żartobliwość, garść obserwacji, pewną wnikliwość psychologiczną i znajomość antropologiczną oraz związki ze sztuką


*

czytałam tę książkę parę lat temu i ni cholery jej teraz nie rozpoznawałam. dopiero pod koniec, kiedy trafiłam na moment spotkania Laury z synową, wszystko zjawiło mi się, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. niepojęte są klucze pamięci
historia, której przygląda się bohaterka. bardzo swoiście się przygląda, dotykając jej opuszkami palców,a jednocześnie zanurzając w niej całe swoje ciało.

no to jeszcze jeden cycat: "(...) nie ma w tym żadnej presji ani tyranii z mojej strony, po prostu oni chcą czekać na przyszłość, a nie myślą o tym, że być może już ją ostatecznie stracili, bo życie trzeba brać na gorąco, tak jak ptaki trzeba chwytać w locie, bo inaczej odlecą na zawsze, ja też rzuciłem się w tę socjalistyczną przygodę, ale wszystko się skończyło i wtedy rzuciłem się przez morze, na ten kontynent bez dna, który wydaje się nie mieć końca, podczas gdy my, Europejczycy, skonsumowaliśmy całą naszą historię, teraz ją trawimy, czasami się nam ona odbija, ba - czasem ją wydalamy, jesteśmy zasranymi pożeraczami historii..."

(C.Fuentes, Lata z Laurą Diaz)

między wymiarami

wtorkowy śnik

rozległa równina, która jednak mocno zawęża się wokół, jakby rybie oko aparatu przesuwało się wraz ze mną, wytwarzając wrażenie niewielkiej bańki. znajduję się w świecie porośniętym trawami, źdźbła są suche, jakby była to wczesna wiosna, klimat bagiennego uroczyska.
w świecie tym mieszka wiedźma i jej pomagier, sługa pokurczony, pokrętny, służalczy, kiedy się boi, a jednocześnie bardzo podstępny. wiedźma chce dostać się do kuli z ciemnego, lustrzanego szkła, która leży na trawie. kula jest ogromna i wiem, jak się do niej dostać, ciekawi mnie, co w niej jest. sługa wiedźmy usiłuje różnymi sposobami zmusić mnie do zdradzenia tajemnicy lub wejścia tam razem z nim. nie chcę tego zrobić, ale wiem jednocześnie, że wejście do tej kuli jest jedynym sposobem, w jaki mogę uratować życie, ponieważ zbliża się wiedźma, sunąc szerokimi zygzakami przez morze trawy (pole widzenia poszerza mi się). wiem i czuję, że zamknięta w tej kuli będę bezpieczna. w ostatniej chwili dotykam ściany kuli i napieram na nią z całej siły. przeciskając się przez ściankę. czuję kleszczowy ucisk ciała, dławienie, powietrze wyciska się ze mnie, jakbym ścieniała do niemożliwości, odczuwam strach. ale jednocześnie wiem, co robię i czuję zbliżające się ocalenie. przeciskam się wreszcie przez kulę i okazuje się, że oto znajduję się w normalnym, swoim świecie na którego trawie leży kula z lustrzanego, ciemnego szkła, a przez nią przeciska się sługa wiedźmy z wężowym pyskiem i wężowym ciałem. biorę kij i z całej siły wpycham go do tej kuli, wpycham tak mocno, że aż bolą mnie ramiona. kula zamyka się, sługa zostaje wewnątrz. patrzę na kulę i rozumiem, że każdy z tych światów jest zamknięty w kuli leżącej w drugim świecie, zawierają się w sobie, a granicą pomiędzy nimi jest ściana kuli. mój świat znajduje się w kuli leżącej w krainie trawy, a jednocześnie kraina trawy zamknięta jest w kuli leżącej w moim świecie.

środa, 11 kwietnia 2012

wiersze pełne powietrza

Pamiętam książeczkę z dzieciństwa. Ostatnio, robiąc porządki w bibliotece, wyszperałam ją i niezmiernie z tego powodu ucieszona, polecam i dużym i małym; za czułość, za obrazy, za traktowanie świata po ludzku (nie zdziecinniale), bo dzieci też traktują świat po ludzku, a nie wiedzieć czemu dorośli czasem zdziecinniale, za śliczne obserwacje
wiersz "Na ziarnie maku, jest pewnie w pamięci, zatem podrzucam 4 inne

Józef Ratajczak

LIŚĆ

Usiadł liść na gałązce,
zieleń zaciska w piąstce,
otwiera dłonie i z dłoni
lato rozwija zielone.

Usiadł listek na drzewie,
kiedy odlecieć - nie wie.
Piórka żółte nastroszył,
bo jesień podmuchem go płoszy

*

WIATR

Bił w okno od ulicy,
szarpał za okiennice,
chciał zedrzeć dach, o ścianę
ocierał się zziajany,
skomlał pod bramą i w drzewie
jak ptak bez tchu zaśpiewał.

Otwarłem okno szeroko,
drzwi otwarłem na oścież
i stanąłem na progu
aby wiatr wezwać w gości.

- Wejdź, proszę! - zawołałem.
Oddaję ci dom mój cały.

Wtedy wpadł do mieszkania,
przymierzył wszystkie ubrania,
obleciał pokój wokoło,
usiadł na chwilę do stołu,
stłukł lampę jak gwiazda jasną
i nagle runął, i - zasnął.

*

OBŁOKI

Płyną w górze
niczym słomkowe kapelusze.
Kościelna je wieża
przymierza.
Nie pasują - za duże.

Zegar ratuszowy
próżno nadstawia głowę.
Dachy domów
wyciągają szyje po kryjomu.
Dwa smukłe klony
daremnie rozwarły korony
i biegną zziajane na wzgórze.

Lecą tak obłoki
z reki do ręki
w bardzo wysoki,
czysty błękit.
Płyną samotnie w górze
niczym słomkowe kapelusze.
Potem całą noc płaczą
aż do zorzy,
że nikt ich na głowę
nie włożył.

*

TOPOLA

W polu stoi topola,
robił ją zdolny stolarz.

Każdy listek w błękicie
wystrugał pracowicie.

Każdą gałąź wyciosał
i uniósł pod niebiosa.

Rozlał farby zielone
i poszedł w inną stronę



(Wiersze z tomiku Józefa Ratajczaka Ziarenka maku)


a zdjęcia są z lanoponiedziałkowego spaceru. nieostre i oczywiście dalej są farfocle na obiektywie



Jezioro Blanki 09.04.12

wtorek, 10 kwietnia 2012

wsamraz świąteczny

obowiązek dojrzewania zakończyła już żurawinówka (przepisiec tu), teraz jeszcze część leżakuje w piwniczce, a część leżakuje we wspomnieniach

sobota, 7 kwietnia 2012

Luszewskie pierogi

Jeśli element potrawy, który w zamyśle miał być filigranowy, wyjdzie ci jak spod łopaty, wiedz, że jest jak luszewskie pierogi, które cechował wrodzony gigantyzm.
Kiedy księdza proboszcza poczęstowano pierogami w Luszewie, nim dojechał (wozem konnym) do Janowa, jeszcze nie dogryzł się do sera.

Powiedzenie i opowiastka pochodzą ze Zdziwója Starego, rodzinnej wsi taty,

czwartek, 5 kwietnia 2012

flora bagienna

się najpierw jest takim brzydkim kaczeńcem

środa, 4 kwietnia 2012

dziś



ale mi wiosło :| kwiecień plecień

mów mi

nie ze wszystkimi można mówić. do niektórych mówi się, się ich słucha, ale się z nimi nie mówi.
obudziłam się dziś z tym kawałkiem pod poduszką. dzień deszczowy i chłodny, niech się ogrzewa


poniedziałek, 2 kwietnia 2012

marcowe zające

czyli o tym, jak usiłowaliśmy robić porządki ogrodowe i co z tego wyhycło






Materiał dowodowy: Jolisia
Żegoty 24.03.12